Biwakowy wypoczynek klasy IB
Rok szkolny dobiega końca, oceny wstawione, pogoda coraz piękniejsza, a temperatura coraz wyższa – nadszedł więc czas na zasłużony, wytęskniony odpoczynek. W dniach od 19 do 21 czerwca klasa Ib wybrała się na biwak do Skoków. Zakwaterowani byliśmy w uroczo położonym ośrodku „Adrian”. Z dala od miejskiego zgiełku mogliśmy wypocząć i odreagować cały rok intensywnej nauki. Mieszkaliśmy w kilkuosobowych domkach, ale większość czasu spędzaliśmy razem w cieniu świerkowych drzew, narażając się na spadające szyszki. Pierwszego wieczoru zaplanowaliśmy ognisko przy jeziorze, ale żeby je rozpalić, musieliśmy najpierw samodzielnie pozbierać drewno z lasu. Człowiek uczy się całe życie – jedni nauczyli się rozpalać ogniska, a inni dowiedzieli się czym jest chrust! Ognisko trwało do późnych godzin nocnych, śpiewaliśmy stare, znane piosenki do dźwięków gitary i rozmawialiśmy oczywiście przy pysznych ogniskowych kiełbaskach. Następny dzień był jeszcze bardziej upalny niż poprzedni – niektóre dziewczęta opalały się na słońcu, inne uciekały do cienia i grały w różnorakie gry, tudzież czytały. Na całe szczęście z pomocą ruszyli nasi wspaniali chłopcy i chcąc dać dziewczętom odrobinę ochłody postanowili wziąć miski z lodowatą wodą w ręce i zapewnić nam orzeźwienie. Zaskoczone dziewczyny nie chciały być dłużne i w ramach podziękowania również postanowiły schłodzić kochanych chłopców, którzy – niewiadomo dlaczego - schowali się w swoim domku. Na całe szczęście chwile później wyszli i piękniejsza część klasy mogła się chłopakom odwdzięczyć! Tak oto rozpoczęło się wzajemne chłodzenie lodowatą wodą. Zabawa był przednia, lecz potem nastał czas na sprzątanie łazienek i kuchni, które wyglądały jakby przeszedł prze nie kataklizm – ale z taką zgraną klasą nawet sprzątanie jest fajną zabawą! Późniejsza część dnia była równie miła, choć zdecydowanie bardziej sucha. Wieczorem nastał czas na zwalczanie insektów. Do walki używano wszelkiej broni – od profesjonalnej broni chemicznej po amatorskiego kapcia w ręku! Po tak walecznym wieczorze wszyscy byli bardzo senni i w mig ;) położyli się spać!
Następny dzień, był dniem powrotu – po pysznym śniadaniu każdy zabrał się za pakowanie i sprzątnie domków. Stęsknieni rodzice powoli zjeżdżali się odebrać swoje pociechy z biwaku a my stęsknieni za własnym prysznicem ochoczo wsiadaliśmy do samochodów.
Biwak był naprawdę bardzo udany, na pewno lepiej się poznaliśmy i jeszcze bardziej zgraliśmy! Mam nadzieję, że następny nasz wspólny wyjazd będzie jeszcze lepszy, o ile to jest możliwe :)