Akcja integracja, czyli kręgle, pizza i totem
Dlaczego totem? Do tego jeszcze dojdziemy, ale od początku…
W dniach 1-2 marca po gruntownych
przygotowaniach wybraliśmy się do Poznania, żeby lepiej się poznać i zacieśnić
więzy. Uznaliśmy, że wyjazd poza Rogoźno, w nowe miejsce dla wszystkich będzie
szansą wyjścia z dotychczasowych ról i sprawdzenia się w nieznanych
okolicznościach. Nie mieliśmy zbyt wielu pieniędzy na nocleg, więc szukaliśmy
innych możliwości. Okazało się, że Dosia może zapytać swojego wujka – księdza,
czy moglibyśmy zatrzymać się na salce katechetycznej (spanie na podłodze, w
spartańskich warunkach było dodatkowym atutem takiej opcji). Po długich
negocjacjach i wierceniu dziury w brzuchu, ksiądz Trojan zgodził się, za co
bardzo mu dziękujemy! Wzgórze św. Wojciecha tylko czekało, by je podbić. Teraz należało ustalić zakres
„atrakcji” i skalkulować budżet – to zadanie dla Ani i Wiktorii. Wypracowaliśmy
kompromis i ustaliliśmy, że pojedziemy na kręgle (niektórzy z nas nie lubią
bowlingu). Rezerwację ogarnęli Piotrek i Wiktoria i jak się później okazało,
było to bardzo dobre posunięcie, bo lokal pękał w szwach. Biletami na pociąg
zajęła się Zuzia, która wytrwale stała w na dworze w temperaturze – 12 stopni,
by zdobyć fakturę. Dla kasjerki była to
nowa sytuacja, więc trwało to dobre 30 minut. Dokumenty tj. zgody na wyjazd,
kartę wycieczki, harmonogram i regulamin opracowały Agnieszka, Agata i Asia. W
czwartek po lekcjach ruszyliśmy w drogę. Czy dobrze przygotowani? W większości
tak, choć 1 osoba zapomniała śpiwora,
dwie karimaty, ale daliśmy radę - ksiądz poratował kocem. Już w pociągu graliśmy w „czółko” później
kręgle następnie pizza i okazja do negocjacji ceny z kelnerem. Był nieugięty,
ale po konsultacjach z kierownikiem
udało nam się wywalczyć dzbanek napoju gratis. Jedzenie wyzwoliło w nas pozytywne emocje, rozmawialiśmy,
śmialiśmy się, sprawdzaliśmy naszą pamięć, próbując odtworzyć daty urodzin
wszystkich członków grupy i „dorzucając do plecaka” kolejne rzeczy. Fajnie
było! Ale jeszcze fajniej na salce. Prawdziwe emocje wzbudziła w nas gra „Prawo
dżungli”. I tu pojawił się tytułowy
totem, walka o niego zburzyła wszelkie bariery. Poza tym tańczyliśmy,
śpiewaliśmy, jedliśmy. Rano po świeże bułki dla wszystkich poszły Wiktoria
(Świder), Natalia i Agata, dziękowaliśmy im, bo na dworze nadal – 11 stopni.
Czego dowiedzieliśmy się o sobie?
Co dało nam to doświadczenie?
Agnieszka – „Jestem wytrwała,
spokojna i nie zniechęca mnie wielokrotne poprawianie karty wycieczki. Pan
dyrektor <
Agata – „Wydaje mi się, że mój
harmonogram mógł być lepszy, ale za to szybko wymyśliłam, jak sprawie
przygotować śniadanie bez zbyt dużego bałaganu, umiem zarządzać ludźmi”.
Asia – „Przeczytała ok 10
regulaminów wycieczek dostępnych w Internecie, potrafiłam dostosować je do
naszego wyjazdu, choć bałam się czy wszyscy zaakceptują warunki w nim
określone, zwłaszcza, że jechały z nami osoby pełnoletnie. Nauczyła się, że w
grupie liczy się dobro i bezpieczeństwo wszystkich a nie wymagania pojedynczych
osób ”.
Kornelia - „ Trzy razy dzwoniłam pytać, gdzie mogę
kupić bilety komunikacji miejskiej i zdobyć fakturę, najpierw pomyliłam PKP z
MZK, później konsultant się rozłączył, wreszcie dowiedziałam się - Rondo Kaponiera. Byłam z siebie bardzo
zadowolona”.
Dominika – „Pomogłam Kornelii
zdobyć bilety, dowiedziałam się, że najlepiej kupić całodobowe. Cieszyłam się,
że grupa nie musiała na nas długo czekać, bo wszystko poszło bardzo sprawnie.
Cieszyłam się, że wywiązałam się ze swojego zadania”.
Kuba do Oskara – „Zapamiętaj, że
większość ludzi w naszej grupie pije wodę niegazowaną!”
Piotrek i Wiktoria – „Jeśli się
chce, można znaleźć rozwiązanie na wszystkie przeszkody, dojechać na własną
rękę, bo próba, bo lekarz. Rodzice zawsze pomogą”.
Ania – „Kalkulacja budżetu no nie
taka prosta sprawa, na miejscu okazało się, że nasze wyliczenia nie do końca
się pokrywają z rzeczywistością, cieszyliśmy się, że za kręgle zapłaciliśmy
połowę mniej, bo policzyli nam bilet grupowy, ale w pizzerii wydaliśmy więcej.
Na koniec dnia wiedziałam, że na pewno zmieściliśmy się w budżecie, ale nie
przyszło mi do głowy, żeby wziąć wszystkie rachunki i policzyć, na przyszłość
cenne doświadczenie”.